Cześć, witam. Z racji, że moja anonimowość została zachwiana, nie chciałabym wypisywać tu osobistych rzeczy. W sumie ten blog był dla mnie czymś bardzo fajnym, odskocznią, czymś, co pozwalało mi ułożyć myśli i zapisać je w jakiś sposób. Poznałam w blogsferze bardzo fajnych ludzi (to nic, że anonimowo). Blog to takie przeciwieństwo Facebooka. Facebook - ludzie znają Twoje nazwisko, ale nie znają historii. Blog - ludzie znają Twoją historię, ale nie znają nazwiska. Mogę powiedzieć, że ostatnie kilka tygodni było dla mnie trochę trudne. A w sumie, jestem tylko dzieckiem, jakie ja mogę mieć problemy... Mniejsza z tym.
Zenosyne - uczucie, że czas płynie coraz szybciej. To jest okropne i każdy chyba je odczuwa. Okropne... Cóż, zależy dla kogo. W mojej klasie są osoby, które tylko czekają na zakończenie gimnazjum, żeby wyjechać do innej szkoły, innego miasta. Nie zaliczam się do tych osób, bo wiem, że kiedy pójdę do liceum, nic nie będzie już takie jak dawniej. Będę w domu tylko w weekendy, będzie coraz mniej czasu, coraz więcej nauki, coraz bliżej studiów i dorosłego życia. A ja... Ja wciąż chcę być dzieckiem. Nie wyobrażam sobie, że miałabym opuścić moje cztery ściany, mój mały świat, a już na pewno nie wyobrażam sobie, że miałabym dzielić z kimś pokój. Ja potrzebuję samotności. W samotności się uczę, tak spędzam czas. Oczywiście, nie mam nic przeciwko spędzaniu czasu ze znajomymi, ale potrzebuję również samotności w moim własnym świecie do którego nikt bez mojej zgody nie ma wstępu. Dlatego internat tak bardzo mnie przeraża. Dzielenie pokoju z dwoma osobami nie jest dla mnie. Myślałam o stancji, ale z tego co wiem, jest to dość duże obciążenie finansowe. Na samą myśl, że rzadko będę spędzać wieczory pod kołderką w moim pokoju, przy mojej ukochanej lampce z gorącą herbatką i książką albo kompem, robi mi się nieco niedobrze. Albo, że będę wychodzić ze znajomymi w inne miejsca niż dotychczas. Chociaż są pewne minusy mieszkania w małym miasteczku (np. brak liceum), nie chciałabym mieszkać nigdzie indziej. Tu mamy swoje miejsca, tu budowaliśmy bazy, tu bawiliśmy się na polach i zastawialiśmy pułapki, tu robiliśmy wojny podwórek i to tu się wychowaliśmy. Jak normalne, zdrowe dzieci. Wiadomo, że wszystkich teraz pochłonął internet i świat technologii, ale wiem chociaż, że miałam najlepsze dzieciństwo pod słońcem. To właśnie to sprawiło, że zostaliśmy harcerzami, nie baliśmy się ubrudzić i do dzisiaj wspominamy czasu, kiedy wracaliśmy do domu cali brudni po kopaniu dołków na polach. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym rozstać się z moimi znajomymi. Prawda jest taka, że mam zajebista klasę i za nic nie chciałabym iść do innej szkoły, klasy. Czasem nawet sobie żartujemy, że grupką znajomych wynajmiemy stancję i będziemy razem mieszkać, że jak ktoś będzie odrabiał za mnie prace domowe, to ja mogę gotować xD. Takie nierealne żarty. A wszyscy na okrągło pieprzą o tym, że niedługo już się rozstaniemy, że każdy pójdzie w swoją stronę. Dlatego tak bardzo wkurzające są pytania typu: "Co po gimnazjum?", "Myślałaś już o liceum?", "Gdzie wyjeżdżasz po 3 gimbie?". Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. To chore, że tak naprawdę w pierwszej liceum będę musiała decydować, co chcę robić w życiu. Taka jest prawda, że w I LO wybieramy rozszerzenie, potem na podstawie tego idziemy na studia i w przyszłości taką będziemy mieć pracę. Podziwiam ludzi, którzy mają plan na życie i wiedzą co chcą robić. Że nie boją się opuścić rodzinnego miasta i szukać własnego, dorosłego życia. Ja chciałabym robić w życiu to, co kocham i spełniać swoje marzenia. Fakt, że na wszystko może zabraknąć mi czasu, a los nie zawsze działa nam na korzyść. Wiem, że nie powinnam myśleć tak przyszłościowo, że został nam jeszcze rok, ale zenosyne działa. Wakacje minął, rok szkolny minie i... Będzie czas rozstań i każdy z nas wybierze inną ścieżkę.
https://www.youtube.com/watch?v=LH_QanqPXSA
Dziękuję, do napisania, do przeczytania.
Stay strong <3
środa, 20 kwietnia 2016
środa, 6 kwietnia 2016
Sala samobójców (uwaga spojler)
UWAGA! POST ZAWIERA MEGA SPOJLER, PRZED PRZECZYTANIEM GO
NAJPIERW OBEJRZYJ FILM PT. "SALA SAMOBÓJCÓW".
Cześć, pisałam, że na blogu nie będę (a jak już to rzadko)
pisać recenzji. Ten post nie będzie taką typową recenzją, ale będzie opierał
się na pewnym filmie. A mianowicie na Sali samobójców reżyserii Jana Komasy.
Pamiętam, że oglądałam ten film, kiedy był nowością, ale niezbyt go rozumiałam.
Zrobił wtedy wielką furorę w internecie, jedni go chwalili, a drudzy hejtowali.
Ja osobiście należę do osób, na których ten film zrobił wrażenie. Chcę
zaznaczyć tu, że w tym poście będą zamieszczone tylko i wyłącznie moje
przemyślenia.
Dominik Santorski jest bogatym nastolatkiem, który otrzymuje
praktycznie wszystko, czego tylko zechce. Nie jest jakoś wyjątkowo lubiany w
szkole ani mega popularny. Pewnego dnia trafia w internecie na grupę ludzi,
którzy nazywają siebie i swój wirtualny świat salą samobójców, przez nich życie
Dominika wywraca się do góry nogami.
Sylwia i ludzie z sali samobójców to mega zagubione osoby,
które szukają ucieczki, być może pomocy w gronie ludzi z podobnymi problemami.
Ich celem jest śmierć. Sylwia jest ich "królową" i to prawdopodobnie
ona wciągnęła ich w ten piękny, a zarazem toksyczny świat. Sylwia staje się
uzależnieniem Dominika. Sprawia, że zrobiłby dla niej wszystko i skutecznie nim
manipuluje. Ta dziewczyna staje się jego miłością i sprawia, że chłopak nie
jest w stanie bez niej żyć. Choć Sylwia nie boi się nim manipulować, miałam
wrażenie, że nie chce namawiać go do śmierci, która jest celem chyba każdego
członka sali samobójców. W pewnym momencie sama oznajmia mu "TY MUSISZ ŻYĆ".
Rodzice Dominika to wiecznie zabiegani ludzie, którzy bardzo
skupiają się na karierze. Dają Dominikowi wszystko, ale poświęcają mu zbyt mało
uwagi i czasu. Matka jest bardzo wymagającą osobą. Zarówno od siebie jak i od
innych. Niestety, roli ojca w tym filmie nie udało mi się rozgryźć. Myślę, że
małżeństwo państwa Santorskich trzymało się tylko przez osobę Dominika. Oboje
nie byli sobie wierni w związku.
______
Już od pierwszych scen filmu Dominik jest przedstawiany jako
normalny nastolatek, a jego rodzice jako oddane pracy osoby. Dominik nieco
wyróżnia się od swoich rówieśników, żyje jakby z dystansem do świata i
rzeczywistości. Ma własnego kierowcę, jego rodzice troszczą się o wszelkie jego
potrzeby, które można załatwić za pomocą pieniędzy. Cała jego "przygoda"
z salą samobójców rozpoczyna się, kiedy do sieci trafia nagranie ze studniówki,
na którym Dominik całuje się z kolegą. Niedługo potem chłopak odkrywa, że jest
homoseksualistą. Dominik jest rozpieszczony i myśli, że wszyscy mają się do
niego dopasować. Świadczy o tym wybuch emocji podczas rozmowy z kierowcą i
bójka w autobusie.
"Otwarty świat. Rany zamknięte." *
Nagranie ze studniówki zyskuje coraz większą popularność,
chłopak jest załamany. Dostaje wiadomość od Sylwii, która zaprasza go do sali
samobójców. Podczas rozmowy z Sylwią, Dominik zauważa, że nosi ona na twarzy
niedużą maskę, która ma chronić ją przed szkodliwymi ludźmi. Oczywiście głębiej
nie poznałam historii Sylwii, ale po filmie widać, że nie boi się ona krzywdzić
ludzi. Sama jest poniekąd szkodliwym człowiekiem. Ludziom mającym myśli
samobójcze trzeba pomóc. Trzeba wybijać im te myśli z głowy, a nie popychać w
kierunku śmierci. Fakt, Sylwia sama potrzebowała pomocy, ale nie bała się swoją
chęcią popełnienia samobójstwa zarażać innych ludzi.
"Witam cię w sali samobójców, Dominik."
Dominik w mało prywatnej rozmowie wyznaje rodzicom, że jest
gejem. Nie zaznaje u nich wsparcia, bowiem mają oni urażoną dumę i boją się o
to, co pomyślą o nich inni ludzie. Dominik boi się iść do szkoły, nie wie,
czego może spodziewać się po innych uczniach.
"Nic nie musisz. Dominik. Boli cię rzeczywistość, bo
jesteś wrażliwy. Tak jak ja. Ja też jestem wrażliwa. Bardzo. Oni nas nie
rozumieją. Są słabi. Boją się nas. Jesteśmy dziwni, odstajemy od normy. Jesteś
inny. To jest skarb. Wszystko, co odstaje od normy jest zagrożone."
"Masz ich przestraszyć. Bądź terrorystą. Jesteś
terrorystą."
Tymi słowami Sylwia daje Dominikowi siłę, by pójść do szkoły
z wysoko uniesioną głową. Tak, by dać do zrozumienia osobom, które śmieją się z
niego w sieci, że się ich nie boi. Wręcz przeciwnie - to oni mają bać się jego.
Patrzy im głęboko w oczy, nie ucieka spojrzeniem, przenika ich. Sprawia
wrażenie pozbawionego uczuć, emocji. Zachowuje śmiertelny spokój, jednym słowem
stara się mieć (a może ma) wyjebane. Zawsze kręciły mnie takie mroczne rzeczy.
Czarne ciuchy, makijaż, nieprzewidywalność, wrażenie, że cały świat jest w
moich stóp. Fuck, zajebiste.
"- Nic nie wiedzą, W tej pustej, beznadziejnej sztuce
grają takie marne, takie marne, beznadziejne role.
- Jesteś bohaterem."
"- Może się spotkamy?
- Nie w realu. Nie wychodzę do niego.
- Przecież trzeba wychodzić.
- Ale po co?
- Żeby żyć.
- Ja nie chcę żyć."
Rodzice Dominika pod ciężarem obowiązków w pracy zapominają
o synu. Nie zauważają nawet, że od dziesięciu dni zamknął się w pokoju i nie
chodzi do szkoły. Po dziesięciu dniach gosposia Santorskich wzywa policję,
która wyciąga Dominika z pokoju. Chłopak okaleczył się i trafił do szpitala.
Diagnoza lekarza to próba samobójcza. Duma rodziców chłopaka znów zostaje
urażona. Zwalniają gosposię, która tak naprawdę uratowała ich syna. Przecież
poprzez rany, które zadał sobie Dominik, mógł stracić śmiertelną dawkę krwi.
"Masz cierpieć. Ty masz cierpieć, jak jeszcze nigdy nie
cierpiałaś. Masz wyć z bólu."
Chłopak całkowicie odcina się od rodziców, którzy decydują
się "skorzystać" z pomocy psychiatry. Jednak nie są oni
zainteresowani tym, żeby faktycznie pomóc Dominikowi, tylko tym, by jak
najszybciej wyszedł z pokoju i podszedł do matury (żeby nie narobił im wstydu).
Wciąż nie chcą wierzyć, że Dominik chciał popełnić samobójstwo. Jednak, czy
naprawdę chciał to zrobić? Ja odebrałam go jako ceniącego życie chłopaka, który
z całego serca chce powstrzymać Sylwię przed popełnieniem samobójstwa.
"Ból nie sprawia mi już przyjemności! Nie oczyszcza!
Przyzwyczaiłam się do bólu."
Sylwia chce wykorzystać Dominika, by zdobył dla niej
tabletki nasenne, Chłopak nie chce tego zrobić. Kocha Sylwię i nie chce, żeby
odeszła. Chciałby spotkać się z nią w realu, być może chciałby, żeby ich miłość
wyglądała inaczej. Dziewczyna oznajmia mu, że jeśli nie dostarczy jej tabletek
do pewnego klubu już nigdy się nie zobaczą.
"Szczerze, to ja nie rozumiem samobójców. Bo żeby żyć,
trzeba mieć odwagę, a samobójcy to tchórze. Tchórze i narcystyczni egoiści,
którzy myślą, że wszystko kręci się wokół nich. Jak można odebrać sobie
najcenniejszy dar jaki się ma? Jak można zrobić sobie to, zrobić to najbliższym
ludziom? Po prostu tego nie rozumiem, nie chcę tego rozumieć. Przecież życie
jest po to, żeby dawać z siebie jak najwięcej innym ludziom."
Rodzice odbierają chłopakowi dostęp do internetu, zarazem
odbierając mu kontakt z Sylwią i salą samobójców. Chłopak w końcu wychodzi z
pokoju i rozmawia z matką i ojcem. Dominik postanawia stawić się w klubie z
tabletkami nasennymi. Jednak nie zastaje tam Sylwii. Wyrzuca tabletki, ale w
trakcie opróżniania flakonika, sam je zażywa. Po dużej dawce leku Dominik
spotyka Sylwię w klubie, jednak to, co dzieje się z dziewczyną na końcu filmy
wyjaśnia, że była ona tylko jego złudzeniem.
Po pewnym czasie nieobecności Dominika w sali samobójców
przychodzi tam jego matka oznajmiając, że jej syn popełnił samobójstwo. Koniec
filmu przedstawia rodziców Dominika w operze i nagranie ze śmierci chłopaka.
Państwo Santorscy prawdopodobnie nie są już małżeństwem. Nagranie z ostatnich
chwil życia chłopaka musiało mocno nimi wstrząsnąć. Widać, że Dominik żałuje
tego, co zrobił. Przeżyli ci, którzy chcieli umrzeć. Umarł ten, który
najbardziej cenił życie.
______
Moim zdaniem film miał zwrócić uwagę na to, jak jedna
pochopna decyzja potrafi zmienić życie wielu osób i pozbawić jednego człowieka
najpiękniejszego daru jaki ma. Bez wątpienia należy do jednego z moich
ulubionych.
Do napisania. Stay strong <3
*Wszystkie cytaty pochodzą z filmu Sala samobójców.