W sumie to zaczynam rozumieć. Do sukcesu nie ma windy. Możesz osiągnąć swój cel dążąc do niego po trupach, ale czy satysfakcja z jego osiągnięcia będzie taka sama jak przez ciężką pracę?
Pomyśl sobie: przez lata dążysz do osiągnięcia celu, przeżywasz wzloty i upadki, łzy załamania i szczęścia. Uczysz się na błędach lub nie, ale popełniasz je, w końcu jesteś człowiekiem. Idziesz przez swoją własną drogę, którą dyktujesz ty sam, albo ktoś robi to za ciebie. Nie pozwól na to. Każdy powinien sam wyznaczyć sobie swoją drogę do celu.
Odetnij od siebie wszystkie toksyczne osoby, które będą chciały podciąć ci skrzydła i trafić w ciebie tak, byś poczuł się zraniony. Przez nie nie będziesz chciał działać, postawisz swoje życie na przegranej pozycji i po prostu się poddasz. Te osoby, które w ciebie nie wierzyły, kiedyś będą opowiadać innym jak cię poznały.
Teraz myślisz sobie, że twoi idole są kim są, bo urodzili się z sukcesem na karku. Oni też stoczyli, a nawet nadal toczą walkę z samym sobą i wszystkim wokół. Może są wyjątki, ale prawdziwy sukces osiąga się ciężko pracując. Będą chwile, kiedy będziesz chciał odpuścić, kiedy po prosty twoja motywacja pójdzie się jebać. Ale wiesz co? Nie potrzebujesz jej wcale. Sam bądź swoją motywacją. Musisz po prostu uwierzyć i wciąż iść dalej. I mieć wywalone na wszystkich, którzy mówią ci, że ubierasz się jak debil, że powinieneś to, nie powinieneś tamtego. Nie mają prawa tak mówić. Kto dał im prawo do mówienia ci co masz robić? Nikt. Oni wcale nie muszą wiedzieć co zamierzasz, o czym marzysz. Bo prawda jest taka, że im mniej ludzie o tobie wiedzą, to tym lepiej się ono układa.
"Nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego, że wymaga to czasu. Czas i tak minie."
Będą dni kiedy nie będzie chciał wstać z łóżka. Ale ten dzień może wszystko opóźnić. Może opóźnić swoje szczęście o dzień, tydzień, rok... Nie czekaj, działaj.
Liczę na ciebie.