środa, 18 listopada 2015

"Ból czyni cię silniejszym. Strata czyni cię potężnym."

Cześć, cześć i czołem! Tu Atari Avangarda. Pewnie nie odważyłabym się poruszać takich tematów, gdyby nie to, że mój blog jest anonimowy. Wiedzą o nim tylko dwie osoby, które znam w tym jedna ma zakaz zaglądania na niego, a druga pewnie o nim zapomniała. Nie wiem, czy ktoś w ogóle czyta moje wpisy, ale jakoś mi pomagają. Czasami przelewam tu swoje myśli, piszę co podobało mi się w danej książce, czy robię spis powieści, które muszę przeczytać (już niedługo). Kiedyś pisałam o sensie życia. Cóż, w ostatnich tygodniach, moje podejście do niego trochę się zmieniło. Nie zmieniłam się w  jakąś zwolenniczkę okaleczania się i popełniania samobójstwa, nie, nie. Po prostu jestem trochę ostrożniejsza, nie wiem w jakim sensie, może w dobieraniu przyjaciół, może patrzę na ludzi z innej perspektywy. 

"Ból czyni cię silniejszym. Strata czyni cię potężnym." To cytat z Darów Anioła Cassandry Clare. Słyszałam o nim już dawno, ale dopiero teraz zrozumiałam w pełni jego znaczenie. Dlaczego? Bo straciłam. Co straciłam? Coś, a raczej kogoś dla mnie ważnego. Kogoś, kto przez około osiem lat był jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Fakt w tym, że to ja stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Czy miałam racje? Nie wiem. Na początku na pewno było mi z tym źle i trudno było mi się przyzwyczaić do zmian. Dowiedziałam się o rzeczach, o których chyba nigdy nie miałam się dowiedzieć. Ale przecież strata to zmiany. Życie to zmiany. Czasem trudno się do nich przyzwyczaić, ale są dobre, potrzebne, mogą zmienić nasze życie na lepsze. Oczywiście nie zawsze, ale chodzi mi o te zmiany na lepsze. 

Owszem, niektórym trudno się do nich przyzwyczaić. Mi było trudno. Nie umiałam i ciągle z tym walczę, żeby pogodzić się ze stratą. Wciąż czekam na nie wiadomo co. Może na to, że będzie jak dawniej, choć tak naprawdę tego nie chcę. Po części moje życie stało się lepsze, ale nie mogę opisać tego na blogu, bowiem to już zbyt osobiste sprawy. Jednak znalazłam sposób, który pomógł mi choć trochę poprawić swój humor. Każdy ma inny sposób na spędzanie trudnych chwil. Ja akurat słucham sobie albo smutnych piosenek i płaczę (pomaga, przynajmniej mi, oczywiście taka chwila słabości nie trwa cały dzień) lub słucham wesołych Nightcore'ów polskich piosenek o stracie, miłości i także jest skuteczne. Albo po prostu budyń czekoladowy i jakiś serial. ;)

Wiem też, że w moim życiu jest osoba, która zostanie ze mną na dobre i na złe. Dziękuję jej za to z całego serca. Tak, to ta osoba, która zwykle ma zakaz przeglądania mojego bloga xD. Mimo tego, nadal mam znajomych, spoko towarzystwo i staram nie przejmować się tą sprawą tak, jak z dwa tygodnie temu. Nie jest to łatwe. Ale pewnie wszyscy w swoim życiu coś stracili lub mieli chwilę zwątpienia i załamania. Zapewne wiecie jak to jest.

W sumie nie wiem, dlaczego napisałam tego posta i czy w ogóle ktoś będzie chciał to przeczytać. Jednak napisanie o tym pomogło mi. Bo lubię mieć komu powierzyć swoje sekrety i z kim poważnie pogadać, choćby przez Messengera albo SMS. Lubię się zwierzać i pocieszać innych. 

Mam kilka linków do fajnych Nightcore:
https://www.youtube.com/watch?v=9F_rR8YqFN4
https://www.youtube.com/watch?v=F2ESqFNjTns
https://www.youtube.com/watch?v=eURtz2hWyyk

Jeśli to czytacie to dzięki. Miłego wieczoru! Bayo!

2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że były momenty, kiedy miałam podobnie. Jeśli zostanie źle, jeśli odejdzie, źle. Nic na to nie da się poradzić. Trzeba przetrwać. Polecam zespół "Happysad".
    Świetny blog. Czytam od dawna i z pewnością zostanę, choć spodziewałam się czegoś innego.

    www.cynka7.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń