Ehh, miałam się uczyć, bo mam tyle zaległości, że ja piernicze, ale to nie ode mnie zależy nadejście weny. Postanowiłam szybko napisać krótkiego posta o... W sumie to o niczym konkretnym, takie tam przemyślenia.
Z czym kojarzy Ci się życie? Jak przeżywa je przeciętny człowiek? Szkoła, studia, praca, ślub, dzieci, dom, śmierć. Tak, ludzie są przerażająco pogrążeni w rutynie (oczywiście nie mówię, że wszyscy, ale każdy widzi, że większość). Zapewne każdy, kiedy był w moim wieku myślał: moje życie będzie wyjątkowe. Ja też tak myślę i CHCĘ to wprawić w czyn. Nie chcę pogrążać się w tej światowej rutynie. Wiem, że nie wszystko ułoży się jak chcę, że los nie zawsze jest naszym przyjacielem, ale staram się tym nie przejmować. Na razie moim obowiązkiem jest nauka i spełnianie
marzeń. Kiedy będę dorosła - wszystko się zmieni. Nie chcę zmarnować beztroskiej młodości, kiedy to jeszcze nie muszę się martwić czy zapłacę rachunki itp. Czas leci jak nie wiem co. Patrzcie: dzisiaj to czytacie, a zanim mrugniecie okiem, będziecie czytać kolejny post, w którym właśnie przypomnę o tym czasie. I cały czas czekamy... Na co? Na zakończenie szkoły, na koniec studiów, na dobrą pracę, na dziecko, na ślub, czekamy, aż nasze dzieci dorosną, ukończą szkołę, znajdą pracę, wyjdą za mąż, czekamy na wnuki i? Po co? Nie czekaj! Żyj! Życie jest, by żyć, a nie żeby przygotować się do życia! Myślisz, że Twoje życie rozpocznie się, kiedy skończysz szkołę? Studia? Nie, Twoje życie rozpoczęło się już dawno temu! Nie zmarnuj tego czasu, nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć. Po prostu żyj. I nigdy nie mów: czekam na szczęście. Nie czekaj, bądź szczęśliwy, odważ się być szczęśliwym. Odważ się żyć. I nie żałuj. Ja nie żałuję ani jednej minuty w moim życiu, ani jednego słowa, ani jednej myśli. Każde z nich czegoś mnie nauczyło, nawet jeśli było złe i nie chcę już do tego wracać. Tak po prostu miało być. To Ty decydujesz, jak będzie wyglądało Twoje życie, nikt inny.
Nie wiem, czy cokolwiek z tego, co napisałam jest zrozumiałe xD. Taka zrzutka myśli prosto z głowy...
Najładniejszy cover Unravel, który naprowadził moje myśli na ten tor:
https://www.youtube.com/watch?v=YAyRYn-CjxY
niedziela, 20 marca 2016
Girl Book Tag
Cześć. Wiem, że długo mnie nie ma, ale sama ostatnio nie miałam najłatwiej. To dziwne, że jak choć na dwa dni wypadniesz ze szkolnego rytmu, masz mnóstwo zaległości. Serdecznie dziękuję Anelim i Caxi za nominowanie mnie do tego tagu.
1. Troskliwa - postać, której nie można nie pokochać.
Będzie to Charlie z filmu "Charlie". Od pierwszych scen pokochałam jego lekko zagubioną osobę, która szuka przyjaciół, lecz tak naprawdę nie wie, czego chce.
2. Kumpela - postać z którą mogłabym się zaprzyjaźnić.
Allie Sheridan z serii "Wybrani" C.J. Daugherty. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale podziwiam jej trochę buntowniczą naturę, odwagę i pewność siebie,
3. Kokietka - postać, która pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie.
Luke Castellan z serii "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Taaa, ten oto syn Hermesa pojawiał się zawsze, kiedy był najmniej oczekiwany.
4. Rozpustna - postać myśląca tylko o sobie.
Lord Baelish z "Gry o Tron" George'e R.R. Martina. Nie poznałam bardziej przebiegłej, fałszywej i przede wszystkim zadufanej w sobie kanalii niż on.
5. Poprawna - postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję.
Cody z "Nie ma to jak statek"!
6. Zachwycona - postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie.
Nie mogę wymyślić żadnej postaci, więc powiem tak: typowe dwórki - nierozłączki klasowych gwiazdeczek.
7. Lwica - postać, która ma zawsze wysokie wymagania i trudno ją czymkolwiek zadowolić.
Eric z "Niezgodnej". Niby wymagający mentor to dobry mentor, ale mi on jednak działał na nerwy.
8. Agresywna - postać kick ass.
Malia Hale z serialu "Teen Wolf". Dzika i agresywna, to ona bardziej odgrywała rolę faceta w jej związku ze Stilesem.
9. Zmienna - postać, która często zmienia uczucia.
Rose Hathaway z "Akademii Wampirów" Richelle Mead. Chodzi mi tu o zmienność w uczuciach miłosnych. Raz kocha tego, raz tamtego, a potem jeszcze innego.
10. Zraniona - postać po przejściach.
Ruby z "Mrocznych Umysłów" Alexandry Bracke. Przez trzy tomy powieści przeszła naprawdę niełatwą drogę.
Jeszcze raz dziękuję za nominację ;).
Link: http://naskrzydlachweny.blogspot.com/2016/03/girl-book-tag.html#comment-form
1. Troskliwa - postać, której nie można nie pokochać.
Będzie to Charlie z filmu "Charlie". Od pierwszych scen pokochałam jego lekko zagubioną osobę, która szuka przyjaciół, lecz tak naprawdę nie wie, czego chce.
2. Kumpela - postać z którą mogłabym się zaprzyjaźnić.
Allie Sheridan z serii "Wybrani" C.J. Daugherty. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale podziwiam jej trochę buntowniczą naturę, odwagę i pewność siebie,
3. Kokietka - postać, która pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie.
Luke Castellan z serii "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Taaa, ten oto syn Hermesa pojawiał się zawsze, kiedy był najmniej oczekiwany.
4. Rozpustna - postać myśląca tylko o sobie.
Lord Baelish z "Gry o Tron" George'e R.R. Martina. Nie poznałam bardziej przebiegłej, fałszywej i przede wszystkim zadufanej w sobie kanalii niż on.
5. Poprawna - postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję.
Cody z "Nie ma to jak statek"!
6. Zachwycona - postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie.
Nie mogę wymyślić żadnej postaci, więc powiem tak: typowe dwórki - nierozłączki klasowych gwiazdeczek.
7. Lwica - postać, która ma zawsze wysokie wymagania i trudno ją czymkolwiek zadowolić.
Eric z "Niezgodnej". Niby wymagający mentor to dobry mentor, ale mi on jednak działał na nerwy.
8. Agresywna - postać kick ass.
Malia Hale z serialu "Teen Wolf". Dzika i agresywna, to ona bardziej odgrywała rolę faceta w jej związku ze Stilesem.
9. Zmienna - postać, która często zmienia uczucia.
Rose Hathaway z "Akademii Wampirów" Richelle Mead. Chodzi mi tu o zmienność w uczuciach miłosnych. Raz kocha tego, raz tamtego, a potem jeszcze innego.
10. Zraniona - postać po przejściach.
Ruby z "Mrocznych Umysłów" Alexandry Bracke. Przez trzy tomy powieści przeszła naprawdę niełatwą drogę.
Jeszcze raz dziękuję za nominację ;).
Link: http://naskrzydlachweny.blogspot.com/2016/03/girl-book-tag.html#comment-form
czwartek, 10 marca 2016
Może to niewiarygodne, ale kiedyś w końcu będzie dobrze
Hej. Powinnam się uczyć, czy coś, ale kiedy siedzę chora w łóżku, nie mam siły na nic innego niż zagłębianie się w myślach. Cóż, nic nie przeszkadza mi, by przelać moje myśli na bloga.
Będzie dobrze... Zapewne każdy to gdzieś słyszał. Jeśli myślisz, że te słowa tak jak w serialach mają ogromną moc i potrafią dodać skrzydeł to nie myśl tak, bo to gówno prawda. Te słowa nie mają żadnej mocy. Kiedy ciągle ktoś powtarza Ci, że będzie dobrze, a wciąż nie jest to po prostu przestajesz w nie wierzyć. A tak w ogóle to jeśli chcesz kogoś pocieszyć to nigdy nie mów mu, że będzie dobrze. Bo skąd niby możesz to wiedzieć? Nie obiecuj, że odmieni się to życie, które straciło sens... Ale nie ukrywam, że zwierzanie się komuś, kto potrafi pomóc - pomaga. Do tej pory nie wiem, co zrobiłabym bez jednej osoby, która zajmuje w moim życiu ważne miejsce. Wiem, że nie każdy ma osobę, z którą może pogadać, popisać. Wtedy musi liczyć na siebie.
W ostatnim poście napisałam coś o ludziach, którzy zmienili się w wiecznie smutnych i cichych ludzi. Co mogło się stać? Czy to przez przyjaźń, miłość, brak akceptacji, znajomych, rodzinę? Nie wiem, ale na pewno każdy z nas widział na fb posty, albo obrazki z napisami typu: nigdy nie będzie dobrze, zbyt szybko ufam ludziom, nienawidzę życia, tęsknię za tobą, zabiłeś mnie itp. Tacy ludzie chcą otrzymać pomoc, ale nie mają odwagi po nią sięgnąć. Czasami się okaleczają, mają myśli samobójcze. Ale osobą, która nie potrafi poradzić sobie z problemami może być też uśmiechnięta i wesoła, nosić maskę. Ale gdy jest sama, zachowuje się prawie że tak samo. Przegląda zdjęcia i stronki, które zakładają osoby z podobnymi problemami, tną się, płaczą, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Takiej osobie bez wątpienia trzeba pomóc.
Miałam w swoim życiu chwile, w których chciałam zniknąć, przestać istnieć. Nie potrafiłam poradzić sobie ze stratą "bliskiej" mi osoby. Nie mogłam połączyć myśli, opanować gonitwy uczuć, próbowałam uciekać w świat filmów, seriali byle o tym nie myśleć, ale nie wiele to dawało. Nie potrafiłam poradzić sobie z bieżącymi problemami, a one wciąż przybywały. Szkoła dawała nieźle popalić, ja nie mogłam zebrać myśli, nie wiedziałam jak nauczyć się chociaż na jedną dobrą ocenę, jak skupić się na treningach, jak powstrzymać łzy, nie wiedziałam, co zrobić, żeby nikt nie domyślił się, że tak naprawdę sobie nie radzę. Mój plan na życie był każdego dnia taki sam: wstać, przeżyć, iść spać. Raz nawet wzięłam do ręki nożyk i przecięłam sobie skórę na nadgarstku. Nie zacięłam się głęboko, ale wystarczyło, żeby poczuć ból. To było dla mnie jak przebudzenie. Nasunęła mi się myśl: co ja właściwie robię? NIGDY więcej się nie cięłam. Ale mimo, że tego nie robiłam, nie byłam też szczęśliwa. Nie potrafiłam zaufać prawie nikomu, wciąż miałam problemy z nauką, nie wiedziałam sensu, dla którego człowiek stara się przez całe życie.
Potem, kiedy zdałam sobie sprawę, że ja tak przecież dłużej nie mogę, kiedy rodzice zauważyli pogorszenie się moich ocen, zaczęłam starać się aż na bardzo. Codziennie rano herbata w kubku z napisem HAPPY DAY, wesoła muzyka w słuchawkach itp., ale to jeszcze bardziej mnie zdołowało. Za bardzo chciałam być szczęśliwa i zapomnieć o wszystkim. Mimo, że nie zwracałam uwagi już na to, co się stało i prawie przestałam się tym zadręczać - nadal nie byłam szczęśliwa, a przecież się starałam. Znów płacz, znów życie nie miało sensu... Ale pewnego dnia kiedy leżałam w łóżku z opuchniętymi od płaczu oczami stwierdziłam, że przecież jeśli na niczym mi nie zależy, mogę robić co chcę. Wstałam z łóżka, włączyłam muzykę (rodziców akurat nie było w domu, więc nikt nie miał nic przeciwko, że głośne basy prawie roznosiły dom) - Adele Hello, wzięłam nożyczki i ścięłam końcówki włosów. Założyłam kolczyki, zrobiłam czarną kreskę na oczach i wyszłam z domu. Szłam ulicą słuchając muzyki i postanowiłam, że jutro zacznę nowy dzień. Tak też zrobiłam. Zafarbowałam końcówki włosów na fioletowo. Odrobiłam lekcje, poczytałam książkę i poszłam spać. Nie starałam się - robiłam tyle, ile trzeba było. W szkole zaczęłam śmiać się z klasowych błaznów, gadać z ludźmi, w miarę się uczyć i odrabiać lekcje. Kiedy trafiła mi się słabsza ocena - olewałam to. Kiedyś byłam zdołowana cały dzień, próbowałam kuć na poprawę, a teraz? Trudno. Uczeń bez jedynki to jak żołnierz bez karabinu.
No i tak to się potoczyło. Jakoś przetrwałam do dzisiaj, żyję i czuję się szczęśliwa. Zawsze przecież mogło być gorzej, więc nie mam prawa rozpaczać. Przecież mam wspaniałą rodzinę, cudownego chłopaka, mogę rozwijać swoją pasję, więc NIE MAM PRAWA ROZPACZAĆ. Może i zerwanie znajomości bolało, ale jeszcze bardziej bolała ona sama.
Musisz uwierzyć. Musisz uwierzyć w Boga, w przeznaczenie, w karmę, w cokolwiek. To wiara da Ci pewność, że kiedyś będzie dobrze, a nawet lepiej. Nie wiem kiedy to będzie. Jutro, za miesiąc, za rok, za dziesięć lat. Nie wiem. I to nie należy do Ciebie, a jak już to w małym stopniu. Szczęście przyjdzie samo. Ty jedynie musisz wierzyć i spełniać swoje marzenia. Nic nie przyniesie Ci takiej siły jak samorealizacja i dążenie do celu. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam tym postem, ale chcę Ci uświadomić, że dasz radę, choć to pewnie najgorsze co możesz teraz przeczytać. Do mnie dotarło to samo. Poniekąd uświadomił mi to mój chłopak. I jeśli to czytasz to dziękuję Ci. Kocham Cię.
Nie okaleczaj się, bo kiedyś będziesz chciała o tym zapomnieć, a niektórych blizn nie zdołasz ukryć. Żyj życiem. Tak, aby było cudownie, chociaż w najmniejszym stopniu. Tak, cudownie tu i teraz. (Polecam film Cudownie tu i teraz). Znajdź sobie pasję, coś co lubisz robić. Wyznacz sobie cel i dąż do niego. Pamiętaj: czas nie będzie na Ciebie czekał.
Mam nadzieję, że ten post jeszcze bardziej Cię nie zdołował. Ale dzięki, że czytasz.
Mój e-mail: natala2f@gmail.com
Będzie dobrze... Zapewne każdy to gdzieś słyszał. Jeśli myślisz, że te słowa tak jak w serialach mają ogromną moc i potrafią dodać skrzydeł to nie myśl tak, bo to gówno prawda. Te słowa nie mają żadnej mocy. Kiedy ciągle ktoś powtarza Ci, że będzie dobrze, a wciąż nie jest to po prostu przestajesz w nie wierzyć. A tak w ogóle to jeśli chcesz kogoś pocieszyć to nigdy nie mów mu, że będzie dobrze. Bo skąd niby możesz to wiedzieć? Nie obiecuj, że odmieni się to życie, które straciło sens... Ale nie ukrywam, że zwierzanie się komuś, kto potrafi pomóc - pomaga. Do tej pory nie wiem, co zrobiłabym bez jednej osoby, która zajmuje w moim życiu ważne miejsce. Wiem, że nie każdy ma osobę, z którą może pogadać, popisać. Wtedy musi liczyć na siebie.
W ostatnim poście napisałam coś o ludziach, którzy zmienili się w wiecznie smutnych i cichych ludzi. Co mogło się stać? Czy to przez przyjaźń, miłość, brak akceptacji, znajomych, rodzinę? Nie wiem, ale na pewno każdy z nas widział na fb posty, albo obrazki z napisami typu: nigdy nie będzie dobrze, zbyt szybko ufam ludziom, nienawidzę życia, tęsknię za tobą, zabiłeś mnie itp. Tacy ludzie chcą otrzymać pomoc, ale nie mają odwagi po nią sięgnąć. Czasami się okaleczają, mają myśli samobójcze. Ale osobą, która nie potrafi poradzić sobie z problemami może być też uśmiechnięta i wesoła, nosić maskę. Ale gdy jest sama, zachowuje się prawie że tak samo. Przegląda zdjęcia i stronki, które zakładają osoby z podobnymi problemami, tną się, płaczą, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Takiej osobie bez wątpienia trzeba pomóc.
Miałam w swoim życiu chwile, w których chciałam zniknąć, przestać istnieć. Nie potrafiłam poradzić sobie ze stratą "bliskiej" mi osoby. Nie mogłam połączyć myśli, opanować gonitwy uczuć, próbowałam uciekać w świat filmów, seriali byle o tym nie myśleć, ale nie wiele to dawało. Nie potrafiłam poradzić sobie z bieżącymi problemami, a one wciąż przybywały. Szkoła dawała nieźle popalić, ja nie mogłam zebrać myśli, nie wiedziałam jak nauczyć się chociaż na jedną dobrą ocenę, jak skupić się na treningach, jak powstrzymać łzy, nie wiedziałam, co zrobić, żeby nikt nie domyślił się, że tak naprawdę sobie nie radzę. Mój plan na życie był każdego dnia taki sam: wstać, przeżyć, iść spać. Raz nawet wzięłam do ręki nożyk i przecięłam sobie skórę na nadgarstku. Nie zacięłam się głęboko, ale wystarczyło, żeby poczuć ból. To było dla mnie jak przebudzenie. Nasunęła mi się myśl: co ja właściwie robię? NIGDY więcej się nie cięłam. Ale mimo, że tego nie robiłam, nie byłam też szczęśliwa. Nie potrafiłam zaufać prawie nikomu, wciąż miałam problemy z nauką, nie wiedziałam sensu, dla którego człowiek stara się przez całe życie.
Potem, kiedy zdałam sobie sprawę, że ja tak przecież dłużej nie mogę, kiedy rodzice zauważyli pogorszenie się moich ocen, zaczęłam starać się aż na bardzo. Codziennie rano herbata w kubku z napisem HAPPY DAY, wesoła muzyka w słuchawkach itp., ale to jeszcze bardziej mnie zdołowało. Za bardzo chciałam być szczęśliwa i zapomnieć o wszystkim. Mimo, że nie zwracałam uwagi już na to, co się stało i prawie przestałam się tym zadręczać - nadal nie byłam szczęśliwa, a przecież się starałam. Znów płacz, znów życie nie miało sensu... Ale pewnego dnia kiedy leżałam w łóżku z opuchniętymi od płaczu oczami stwierdziłam, że przecież jeśli na niczym mi nie zależy, mogę robić co chcę. Wstałam z łóżka, włączyłam muzykę (rodziców akurat nie było w domu, więc nikt nie miał nic przeciwko, że głośne basy prawie roznosiły dom) - Adele Hello, wzięłam nożyczki i ścięłam końcówki włosów. Założyłam kolczyki, zrobiłam czarną kreskę na oczach i wyszłam z domu. Szłam ulicą słuchając muzyki i postanowiłam, że jutro zacznę nowy dzień. Tak też zrobiłam. Zafarbowałam końcówki włosów na fioletowo. Odrobiłam lekcje, poczytałam książkę i poszłam spać. Nie starałam się - robiłam tyle, ile trzeba było. W szkole zaczęłam śmiać się z klasowych błaznów, gadać z ludźmi, w miarę się uczyć i odrabiać lekcje. Kiedy trafiła mi się słabsza ocena - olewałam to. Kiedyś byłam zdołowana cały dzień, próbowałam kuć na poprawę, a teraz? Trudno. Uczeń bez jedynki to jak żołnierz bez karabinu.
No i tak to się potoczyło. Jakoś przetrwałam do dzisiaj, żyję i czuję się szczęśliwa. Zawsze przecież mogło być gorzej, więc nie mam prawa rozpaczać. Przecież mam wspaniałą rodzinę, cudownego chłopaka, mogę rozwijać swoją pasję, więc NIE MAM PRAWA ROZPACZAĆ. Może i zerwanie znajomości bolało, ale jeszcze bardziej bolała ona sama.
Musisz uwierzyć. Musisz uwierzyć w Boga, w przeznaczenie, w karmę, w cokolwiek. To wiara da Ci pewność, że kiedyś będzie dobrze, a nawet lepiej. Nie wiem kiedy to będzie. Jutro, za miesiąc, za rok, za dziesięć lat. Nie wiem. I to nie należy do Ciebie, a jak już to w małym stopniu. Szczęście przyjdzie samo. Ty jedynie musisz wierzyć i spełniać swoje marzenia. Nic nie przyniesie Ci takiej siły jak samorealizacja i dążenie do celu. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam tym postem, ale chcę Ci uświadomić, że dasz radę, choć to pewnie najgorsze co możesz teraz przeczytać. Do mnie dotarło to samo. Poniekąd uświadomił mi to mój chłopak. I jeśli to czytasz to dziękuję Ci. Kocham Cię.
Nie okaleczaj się, bo kiedyś będziesz chciała o tym zapomnieć, a niektórych blizn nie zdołasz ukryć. Żyj życiem. Tak, aby było cudownie, chociaż w najmniejszym stopniu. Tak, cudownie tu i teraz. (Polecam film Cudownie tu i teraz). Znajdź sobie pasję, coś co lubisz robić. Wyznacz sobie cel i dąż do niego. Pamiętaj: czas nie będzie na Ciebie czekał.
Mam nadzieję, że ten post jeszcze bardziej Cię nie zdołował. Ale dzięki, że czytasz.
Mój e-mail: natala2f@gmail.com
niedziela, 6 marca 2016
Wszyscy się zmieniamy...
Myślisz, że to świat się zmienia, a Ty jesteś tylko bezradną cząstką tych ogromnych zmian? Mylisz się. Świat się nie zmienia. To ty się zmieniasz. Ty i Twoi bliscy.
Cześć. Na moim blogu zaszły znaczące zmiany. Zmieniłam nazwę na Dark Mind Love, co znaczy w "moim rozumieniu" coś w stylu Kochać Mroczny Umysł xD. Tak, mimo że nie należę do osób EMO itp. w moim sercu nadal jest mrok... Nie no żartuje, ale kocham Mroczne Umysły i zarąbiście byłoby mieć takie zajebiste zdolności... Raaany, jak o tym myślę to się uśmiecham. A drugi fakt to taki, że zakładając tego bloga myślałam raczej o recenzjach i tematyce książkowej ale... Niezbyt mi to idzie. Owszem, uwielbiam czytać książki i to bardzo, lecz po prostu nie mam zdolności do recenzji i długiego wypowiadania się o powieści. Czasami pojawi się tu jakaś recenzja, ale bardzie skupię się na tym, o czym lubię pisać. O miłości, życiu i innych rzeczach. Jednocześnie chętnie będę odpowiadać na nominacje do różnych Tagów. Naprawdę, w moich postach będę poruszała różne tematy. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i zostaniesz ze mną na dłużej ;)
Czy tylko ja z roku na rok zdaję sobie sprawę jak inna byłam rok temu? Że podjęłabym teraz całkiem inne decyzje? Że patrzyłam na świat i ludzi całkiem inaczej? Zapewne nie. Wszyscy się zmieniamy, to nieuniknione. Mało też do powiedzenia mamy, kiedy prawie że niezauważalnie zmieniamy się w zbuntowanego nastolatka. Łatwo odciąć się od świata, ubierać na czarno i wyrobić sobie kiepskie zdanie wśród znajomych. Jeśli to Ci odpowiada, to ja to w zupełności rozumiem i nie mam prawa namawiać Cię do stania się kimś innych. Każdy sam wybiera kim chce być. Chcę przez ten przykład zaznaczyć, że czasami zmiany zachodzą niezauważalnie.
Na nasze zmiany może wpłynąć jakieś zdarzenie. Kiedy przeglądam te wszystkie stronki z szarymi memami (których jest masa) rozumiem, że zakładają je osoby, które mają problemy. Co się stało z tym pogodnym dzieciakiem? Gdzie jest ta zawsze wesoła dziewczynka? Takie osoby doświadczyły w życiu czegoś złego i nie potrafią się z tego otrząsnąć. Dlaczego ta kiedyś wesoła i pełna życia dziewczyna nie ma na nie ochoty? Coś ją zmieniło.
Ale nawet nie doświadczając żadnego znaczącego przeżycia. Przecież nie będziesz cały czas mieć pięć lat. Ja bardzo dużą zmianę wokół moich znajomych zauważyłam gimnazjum. Chodzę do zespołu szkół, więc gimnazjum skład naszej klasy tylko trochę się zmodyfikował. Tak jak mówię zmiany były. Na twarzach dziewczyn coraz to częściej pojawiał się makijaż, chłopaki zaczęli coraz częściej nosić dżinsy (a nie dresy ze Scooby'ego Doo) i już nie mówić "fu, dziewczyna" xD. Oczywiście wulgarne słowa na stałe zagościły w naszym języku, były pierwsze bójki, związki i także tematy. Hmmm, nie wiem o czy chłopcy rozmawiają w szatni, w towarzystwie typowo "męskim", ale rozmowy dziewczyn na pewno zeszyły na bardziej babskie tematy.
Jednak zapewne kiedyś chciałeś zmienić się dla kogoś. Szukając akceptacji u znajomych? Chcąc stać się kimś innym, lepszym? Z własnego doświadczenia wiem, że w szkole śmieją się z każdej, nawet najmniejszej inności. Niektóre osoby z mojej klasy, że tak powiem łagodnie "nie akceptowały" (a przecież gówno im do tego) trzech kolczyków w moim uchu, albo moich fioletowych końcówek na włosach. Starałam się tym nie przejmować, ale czasami po prostu miałam ochotę wstać i uderzyć takich głupich krytyków. Wiedziałam, że nie należę do silnych osób, dlatego próbowałam odgryzać się jakąś ripostą, albo zignorować takich konfidentów. Po jakimś czasie przestało ich to bawić. Nie daj się gnębić. Wiem, że tacy klasowi idioci znajdą się zawsze i zawsze znają jakiś powód do krytyki. Za gruby, za chudy, małe cycki, pedał, gej itp. Nie zwracaj na nich uwagi. Już pisałam to na moim blogu i napiszę jeszcze wiele razy: JEŚLI KTOŚ, KOGOŚ KRYTYKUJE, TO SAM NIE POTRAFI PORADZIĆ SOBIE ZE SWOIMI KOMPLEKSAMI. I nie warto zmieniać się dla takich ludzi.
Tak naprawdę zmieniamy się z dnia na dzień. Jedno małe zdarzenie może zmienić Ciebie i Twój światopogląd. Ale zmiany są dobre (oczywiście nie wszystkie!!!). Przecież życie to zmiany.
Dziękuję za odwiedzenie tego mojego małego zakątka w tym jakże wielkim internecie. Do napisania!
Cześć. Na moim blogu zaszły znaczące zmiany. Zmieniłam nazwę na Dark Mind Love, co znaczy w "moim rozumieniu" coś w stylu Kochać Mroczny Umysł xD. Tak, mimo że nie należę do osób EMO itp. w moim sercu nadal jest mrok... Nie no żartuje, ale kocham Mroczne Umysły i zarąbiście byłoby mieć takie zajebiste zdolności... Raaany, jak o tym myślę to się uśmiecham. A drugi fakt to taki, że zakładając tego bloga myślałam raczej o recenzjach i tematyce książkowej ale... Niezbyt mi to idzie. Owszem, uwielbiam czytać książki i to bardzo, lecz po prostu nie mam zdolności do recenzji i długiego wypowiadania się o powieści. Czasami pojawi się tu jakaś recenzja, ale bardzie skupię się na tym, o czym lubię pisać. O miłości, życiu i innych rzeczach. Jednocześnie chętnie będę odpowiadać na nominacje do różnych Tagów. Naprawdę, w moich postach będę poruszała różne tematy. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i zostaniesz ze mną na dłużej ;)
Czy tylko ja z roku na rok zdaję sobie sprawę jak inna byłam rok temu? Że podjęłabym teraz całkiem inne decyzje? Że patrzyłam na świat i ludzi całkiem inaczej? Zapewne nie. Wszyscy się zmieniamy, to nieuniknione. Mało też do powiedzenia mamy, kiedy prawie że niezauważalnie zmieniamy się w zbuntowanego nastolatka. Łatwo odciąć się od świata, ubierać na czarno i wyrobić sobie kiepskie zdanie wśród znajomych. Jeśli to Ci odpowiada, to ja to w zupełności rozumiem i nie mam prawa namawiać Cię do stania się kimś innych. Każdy sam wybiera kim chce być. Chcę przez ten przykład zaznaczyć, że czasami zmiany zachodzą niezauważalnie.
Na nasze zmiany może wpłynąć jakieś zdarzenie. Kiedy przeglądam te wszystkie stronki z szarymi memami (których jest masa) rozumiem, że zakładają je osoby, które mają problemy. Co się stało z tym pogodnym dzieciakiem? Gdzie jest ta zawsze wesoła dziewczynka? Takie osoby doświadczyły w życiu czegoś złego i nie potrafią się z tego otrząsnąć. Dlaczego ta kiedyś wesoła i pełna życia dziewczyna nie ma na nie ochoty? Coś ją zmieniło.
Ale nawet nie doświadczając żadnego znaczącego przeżycia. Przecież nie będziesz cały czas mieć pięć lat. Ja bardzo dużą zmianę wokół moich znajomych zauważyłam gimnazjum. Chodzę do zespołu szkół, więc gimnazjum skład naszej klasy tylko trochę się zmodyfikował. Tak jak mówię zmiany były. Na twarzach dziewczyn coraz to częściej pojawiał się makijaż, chłopaki zaczęli coraz częściej nosić dżinsy (a nie dresy ze Scooby'ego Doo) i już nie mówić "fu, dziewczyna" xD. Oczywiście wulgarne słowa na stałe zagościły w naszym języku, były pierwsze bójki, związki i także tematy. Hmmm, nie wiem o czy chłopcy rozmawiają w szatni, w towarzystwie typowo "męskim", ale rozmowy dziewczyn na pewno zeszyły na bardziej babskie tematy.
Jednak zapewne kiedyś chciałeś zmienić się dla kogoś. Szukając akceptacji u znajomych? Chcąc stać się kimś innym, lepszym? Z własnego doświadczenia wiem, że w szkole śmieją się z każdej, nawet najmniejszej inności. Niektóre osoby z mojej klasy, że tak powiem łagodnie "nie akceptowały" (a przecież gówno im do tego) trzech kolczyków w moim uchu, albo moich fioletowych końcówek na włosach. Starałam się tym nie przejmować, ale czasami po prostu miałam ochotę wstać i uderzyć takich głupich krytyków. Wiedziałam, że nie należę do silnych osób, dlatego próbowałam odgryzać się jakąś ripostą, albo zignorować takich konfidentów. Po jakimś czasie przestało ich to bawić. Nie daj się gnębić. Wiem, że tacy klasowi idioci znajdą się zawsze i zawsze znają jakiś powód do krytyki. Za gruby, za chudy, małe cycki, pedał, gej itp. Nie zwracaj na nich uwagi. Już pisałam to na moim blogu i napiszę jeszcze wiele razy: JEŚLI KTOŚ, KOGOŚ KRYTYKUJE, TO SAM NIE POTRAFI PORADZIĆ SOBIE ZE SWOIMI KOMPLEKSAMI. I nie warto zmieniać się dla takich ludzi.
Tak naprawdę zmieniamy się z dnia na dzień. Jedno małe zdarzenie może zmienić Ciebie i Twój światopogląd. Ale zmiany są dobre (oczywiście nie wszystkie!!!). Przecież życie to zmiany.
Dziękuję za odwiedzenie tego mojego małego zakątka w tym jakże wielkim internecie. Do napisania!
sobota, 5 marca 2016
Umiesz liczyć? Licz na siebie!
Cześć, cześć i czołem! W tym poście chciałabym poruszyć temat tego, jak nawet bardzo bliscy nam ludzie potrafią nas zawieść.
Pewnie nie raz się na kimś zawiodłaś. I nie chodzi tu o zawód taki jak np. że koleżanka nie zajęła Ci miejsca w autobusie. Chodzi tu o coś w rodzaju "zdrady". Zapewne nie raz "najlepsza przyjaciółka" obrabiała Ci dupę, po czym znów byłyście nie rozłączne. A może zawiodłaś się na chłopaku? W sumie to nie ważne na kim. Boli tak samo mocno. Osoba ta na pewno była Ci bliska, dzieliłaś się z nią sekretami, nawet na myśl by Ci nie przyszło, że może ona się od Ciebie odwrócić. Po zdradzie zostaje największa rana. Tak naprawdę nigdy nie zdoła się jej w stu procentach wybaczyć.
A jednak. Stało się. Nie wiem w jakich okolicznościach. Może żal ścisnął jej dupę, że masz lepsze oceny i wypaliła Cię nauczycielom, po czym poszła obgadywać Cię z klasowymi plotkarami? Może chłopak zapewnia Cię, że jesteś dla niego najważniejsza, a potem najzwyczajniej w świecie przystawia się do Twojej koleżanki? Nie wiem, nie chcę drążyć. Jednak coś Cię zabolało. I to mocno.
Każdy z nas powinien mieć w swoim życiu osobę, której mógłby bezgranicznie ufać. Jeśli masz taką osobę - super, ale jeśli zauważysz, że ona zaczyna mieć przed Tobą jakieś sekrety to nie paplaj już wszystkiego o sobie i rozważaj każde słowo. Mówię z doświadczenia. Ja popełniłam ten błąd, że powierzyłam niewłaściwej osobie zbyt dużo. Nawet się wtedy nie zorientowałam, że ja nic o niej nie wiem. Nie chciałbym tutaj opisywać mojej sytuacji, po której nie mogłam pozbierać się przez dłuższy czas, ale przecież przyjaźni nie da się zerwać bez łez. Nawet nie wiem czy ta "bliska" mi osoba tęskniła za mną tak, jak ja za nią. Czy byłam dla niej tak samo ważna. Ale wtedy miałam też przy sobie osobę, którą mam do dziś. I nie wiem, co bym bez niej zrobiła.
Ale ten czas w moim życiu też mnie czegoś nauczył. Moją wadą jest to, że za bardzo i za szybko ufam ludziom, a potem cierpię. Nauczyłam się, żeby liczyć właśnie na siebie. Nie piszę tu, żeby zamknąć się w sobie i odciąć od świata, ale żeby mieć do niego dystans. Bo naprawdę, to, że ktoś się do Ciebie uśmiecha, wcale nie znaczy, że Cię lubi i chce Ci pomóc. Czasem nawet znajdą się tacy konfidenci, którzy odwrócą wszystko przeciwko Tobie, byleby oni okazali się niewinnymi ofiarami. Nie doszukuj się też drugiego dna w sytuacjach. Jeśli Twoja zaufana przyjaciółka zaczyna przystawiać się do Twojego chłopaka, nie próbuj jej usprawiedliwiać przed sobą samym. Ona przecież nie ma pięciu lat, wie co robi. Wie, jak może Cię zranić. Dlaczego to robi? Nie wiem. Może zazdrość?
Moja rada: starannie dobieraj przyjaciół, nie powierzaj od razu wszystkim swoich sekretów. Jeśli nauczysz się polegać tylko na sobie, łatwiej podniesiesz się po upadku, a zwłaszcza jeśli to BFF* lub wspaniała miłość była przyczyną Twojej porażki.
Pozdrawiam, Atari Avangarda.
*BFF - Big False Friends
P S "Umiej być przyjacielem, a znajdziesz przyjaciela". Cytat z Małego Księcia. Nie bądź chamski, zadbaj, aby sekrety przyjaciela były w Ciebie bezpieczne.
Pewnie nie raz się na kimś zawiodłaś. I nie chodzi tu o zawód taki jak np. że koleżanka nie zajęła Ci miejsca w autobusie. Chodzi tu o coś w rodzaju "zdrady". Zapewne nie raz "najlepsza przyjaciółka" obrabiała Ci dupę, po czym znów byłyście nie rozłączne. A może zawiodłaś się na chłopaku? W sumie to nie ważne na kim. Boli tak samo mocno. Osoba ta na pewno była Ci bliska, dzieliłaś się z nią sekretami, nawet na myśl by Ci nie przyszło, że może ona się od Ciebie odwrócić. Po zdradzie zostaje największa rana. Tak naprawdę nigdy nie zdoła się jej w stu procentach wybaczyć.
A jednak. Stało się. Nie wiem w jakich okolicznościach. Może żal ścisnął jej dupę, że masz lepsze oceny i wypaliła Cię nauczycielom, po czym poszła obgadywać Cię z klasowymi plotkarami? Może chłopak zapewnia Cię, że jesteś dla niego najważniejsza, a potem najzwyczajniej w świecie przystawia się do Twojej koleżanki? Nie wiem, nie chcę drążyć. Jednak coś Cię zabolało. I to mocno.
Każdy z nas powinien mieć w swoim życiu osobę, której mógłby bezgranicznie ufać. Jeśli masz taką osobę - super, ale jeśli zauważysz, że ona zaczyna mieć przed Tobą jakieś sekrety to nie paplaj już wszystkiego o sobie i rozważaj każde słowo. Mówię z doświadczenia. Ja popełniłam ten błąd, że powierzyłam niewłaściwej osobie zbyt dużo. Nawet się wtedy nie zorientowałam, że ja nic o niej nie wiem. Nie chciałbym tutaj opisywać mojej sytuacji, po której nie mogłam pozbierać się przez dłuższy czas, ale przecież przyjaźni nie da się zerwać bez łez. Nawet nie wiem czy ta "bliska" mi osoba tęskniła za mną tak, jak ja za nią. Czy byłam dla niej tak samo ważna. Ale wtedy miałam też przy sobie osobę, którą mam do dziś. I nie wiem, co bym bez niej zrobiła.
Ale ten czas w moim życiu też mnie czegoś nauczył. Moją wadą jest to, że za bardzo i za szybko ufam ludziom, a potem cierpię. Nauczyłam się, żeby liczyć właśnie na siebie. Nie piszę tu, żeby zamknąć się w sobie i odciąć od świata, ale żeby mieć do niego dystans. Bo naprawdę, to, że ktoś się do Ciebie uśmiecha, wcale nie znaczy, że Cię lubi i chce Ci pomóc. Czasem nawet znajdą się tacy konfidenci, którzy odwrócą wszystko przeciwko Tobie, byleby oni okazali się niewinnymi ofiarami. Nie doszukuj się też drugiego dna w sytuacjach. Jeśli Twoja zaufana przyjaciółka zaczyna przystawiać się do Twojego chłopaka, nie próbuj jej usprawiedliwiać przed sobą samym. Ona przecież nie ma pięciu lat, wie co robi. Wie, jak może Cię zranić. Dlaczego to robi? Nie wiem. Może zazdrość?
Moja rada: starannie dobieraj przyjaciół, nie powierzaj od razu wszystkim swoich sekretów. Jeśli nauczysz się polegać tylko na sobie, łatwiej podniesiesz się po upadku, a zwłaszcza jeśli to BFF* lub wspaniała miłość była przyczyną Twojej porażki.
Pozdrawiam, Atari Avangarda.
*BFF - Big False Friends
P S "Umiej być przyjacielem, a znajdziesz przyjaciela". Cytat z Małego Księcia. Nie bądź chamski, zadbaj, aby sekrety przyjaciela były w Ciebie bezpieczne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)